IT-SELF Małgorzata Osipczuk, www.it-self.pl, www.terapia-par-wroclaw.com
Forum Reklama Kontakt

Portal Pomocy Psychologicznej

Wtorek 19 marca 2024

Szukaj w artykułach

Wszystkie artykuły...

Artykuły

Kartki z kalendarza

Autor: A.M.

Źródło: www.psychotekst.pl

23 maja/sobota
Maj – miesiąc zakochanych, a dla mnie będzie szczególnym miesiącem.
Dzisiaj jest mój wymarzony ślub. Stoimy przy ołtarzu, ja w białej, haftowanej sukni z welonem, on w ciemnym garniturze.
Zacznie się dla mnie – dla nas – nowe, inne życie.
Ksiądz pięknie mówi, wszyscy składają życzenia:
- Szczęścia, szczęścia, miłości – słyszę.
Wesele jest skromne, mało gości, ale alkoholu, jak zwykle, dużo. A ponieważ panom było mało, schodzili do piwnicy, gdzie stał balon z winem.

2 września/wtorek
Dzisiaj jak zwykle próba w teatrze amatorskim, gdzie oboje pomagamy. Jest wesoło, wszyscy uśmiechnięci, zagadują do siebie miło.
Za miesiąc premiera, więc reżyser ostro pilnuje, żeby wszyscy dobrze wypadli.
Uf…. Skończyliśmy.
A teraz normalnie, składka, ktoś idzie po alkohol i zaczyna się impreza. Czasem zostajemy – jak dzisiaj – w teatrze, czasem idziemy do kogoś.

Minął rok

26 maja/czwartek
Od pewnego czasu podejrzewałam, że mam kłopoty z zajściem w ciążę. I dzisiaj lekarz potwierdził moje obawy. Są zrosty w jajowodzie, jajeczkowanie też zaburzone, nasienie męża w 50% zdrowe.
Czeka nas leczenie farmakologiczne – na razie.
Jest mi smutno, czuję się z tym źle, ale mąż mnie pociesza, że będzie dobrze.

Kolejny rok

4 lipca/środa
Mija kolejny rok naszego małżeństwa. Ciągle jesteśmy sami. Byłam dzisiaj u lekarza, ale nie jestem w ciąży… To tylko moja złudna nadzieja, że może w tym miesiącu się uda.
Nie udało się.
Wracam pieszo, a łzy same płyną. Jest mi tak bardzo, bardzo źle. Powoli tracę nadzieję.

15 sierpnia/poniedziałek
Zmieniłam lekarza, ale on po badaniach powiedział, żebym przestała marzyć o dziecku a zaczęła myśleć o sobie, bo matką nigdy nie będę.
TO BYŁO STRASZNE.
Każde dziecko, które widziałam wracając do domu przyprawiało mnie o ból serca. Chciałam wyszarpnąć innym matkom ich dzieci. DLACZEGO JA ?
Wróciłam do domu, tak strasznie pustego, bo męża nie było. Niby był w pracy, a tak naprawdę gdzieś.

2 czerwca/piątek
Wróciłam z pracy i doszło do mnie, że przecież są inne dzieci, same, bez rodziców.
Możemy przecież adoptować.
I jak mąż wrócił, to zaczęłam rozmowę. Okazuje się jednak, że tylko ja chcę adopcji. On obcego bękarta nie będzie chował.
Nie poddałam się jednak.

8 czerwca/czwartek
Po wielu kłótniach, wręcz awanturach, dzisiaj mąż zgodził się na adopcję. Wiem, że zrobił to dla mnie.
Zaraz zadzwoniłam do Ośrodka Adopcyjnego i umówiłam nas na rozmowę.
Oczywiście zaczęłam myśleć o tym, jak będzie wyglądało nasze dziecko.

Rok następny

10 czerwca/wtorek
Ten dzień będzie zapamiętany przeze mnie do końca życia. Spełniło się moje marzenie. Nasza mała dziewczynka jest już w domu. Jest śliczną blondyneczką z niebieskimi oczami. Jest bardzo spokojna, bardziej obserwuje niż mówi.
Jest po prostu cudem świata, oczywiście mojego.
Jestem w niej zakochana od pierwszej chwili.

28 października/czwartek
Antosia rośnie jak na drożdżach.
Po śniadaniu byłyśmy na spacerze i zajrzałyśmy do taty. Niestety tylko się zdenerwowałam, bo wyczułam od męża alkohol. To nie pierwszy raz.
I już zagościł we mnie lęk, jaki będzie wieczór – spokojny czy z awanturą.
Wróciłyśmy do domu, położyłam Antosię spać, a sama zaczęłam myśleć, że niestety alkohol coraz częściej gości w życiu mojego męża i to nie tylko wtedy pije, kiedy są goście, ale i sam, po kryjomu. I bardzo się wtedy zmienia – jest agresywny.
Tosia wstała uśmiechnięta, zjadłyśmy obiad i wyszłyśmy znowu na spacer.
Wieczór był okropny, skończył się awanturą i płaczem dziecka. Tosia boi się krzyków i nie lubi jak tatuś jest pijany.

14 lipca/sobota
Jesteśmy już czwarty dzień nad morzem.
Obudziło nas dzisiaj słońce, zaglądające w okno, więc szybko śniadanie i plaża.
Z Tosią budowałam babki z piasku, opalałam się, a mój mąż znowu dzień zaczął od piwa. Tyle dni, ile jesteśmy tutaj, tyle on pije. Coraz bardziej się denerwuję. Nie tak miał wyglądać nasz pobyt tutaj.
Nie ma wspólnych spacerów, ani wycieczek, bo kierowca pijany.
Dobrze byłoby, żeby zdążył wytrzeźwieć przed wyjazdem, bo inaczej podróż będzie koszmarem.

Rok następny

15 maja/niedziela
Dzisiaj komunia mojej bratanicy, ale idziemy same z Tosią, bo mąż pije od paru dni. Przyjechał po nas kuzyn. Dobrze się czułyśmy wśród naszej rodziny, tylko denerwowały mnie pytania: -A gdzie twój mąż?
Najchętniej odpowiedziałabym, że leży pijany – ale nie. Mówiłam, że nie mógł przyjść, bo pracuje.
Wieczorem wróciłyśmy do domu. Przywitał nas mąż z pretensjami, gdzie byłyśmy tak długo? On nie pamiętał, gdzie byłyśmy.

26 lipca/niedziela
Rano po śniadaniu wyglądamy z Tosią na drogę, bo miał przyjechać mąż. My jesteśmy na wsi. Jest nam tu dobrze, świeże powietrze, mleko od krowy.
O, słychać samochód. Tak, to mąż przyjechał, ale jego widok bardziej zdenerwował mnie niż ucieszył. Był w strasznym stanie, skacowany, trzęsący się. Jak on dojechał?
Oczywiście szybko nim się zajęłam. Kąpiel, sen, dużo kawy, bo wieczorem musieliśmy wracać.
Całą podróż modliłam się, bo bałam się, czy dojedziemy szczęśliwie.
Tym razem się udało.

4 września/poniedziałek
Tosia w szkole, a ja szybciutko pobiegłam do lekarza, bo ostatnio dziwnie się czuję.
To cud. Jestem w ciąży. Stało się to, co miało być niemożliwe. Radość przepełniała mnie ogromna, wprost na skrzydłach wracałam do domu.
Zaraz usiadłam do telefonu i obdzwoniłam wszystkich bliskich. Czułam w głosach niedowierzanie, ale i radość.
Tosi powiedziałam, jak wróciła ze szkoły. Minę zrobiła smutną, bo przyzwyczaiła się, że jest jedynaczką.
A mąż? Najpierw nie wierzył, ale również cieszył się, chociaż nie końca byłam pewna jego pijanej radości.

Rok następny

25 lipca/czwartek
Jest, już jest, nasza druga dziewczynka, Agatka.
Cieszymy się wszyscy. Dostałam dzisiaj dużo listów od rodziny. Tatuś przyszedł nas odwiedzić, ale niestety nietrzeźwy.

31 grudnia/wtorek
Sylwestra spędzamy w domu.
O godzinie 20 przyszli goście, było wesoło, ale ja najczęściej siedziałam z dziewczynkami, bo Agatka ciągle się budziła.
Zbliżała się północ, do pokoju wszedł mąż, ale nie z życzeniami, tylko spytał, czy wyjdę do nich. Ja trzymałam Agatkę na ręku, więc mu mówię, że nie, bo dzieci płaczą. Nie przejął się tym, tylko wyszedł się bawić.
Popłakałam się, bo zrozumiałam, że dla niego ważniejsze jest towarzystwo i alkohol.

Rok następny

12 marca/czwartek
Coraz częściej alkohol pojawia się w życiu mojego męża.
Właśnie wrócił z pracy i tam widocznie mało wypił, więc otworzył piwo. Strasznie się wściekłam, chciałam wyszarpnąć butelkę, ale ona pękła i pokaleczyła mnie tak, że musiałam iść na pogotowie.
Pozszywali mi rękę, ale na pytanie, co się stało, powiedziałam, że sama się skaleczyłam.

20 kwietnia/niedziela
Kolejny dzień picia mojego męża. Trudno jest mi wytrzymać. Coraz częściej krzyczę. Dzisiaj też była straszna awantura. Nie myślę wtedy, nie patrzę, że dziewczynki widzą.
Nie panując nad sobą złapałam pogrzebacz i uderzyłam go.
Oczywiście odebrał mi i zamierzył się na mnie. W tym momencie stanęła między nami Agatka.
-Nie, tato, nie bij mamy – krzyknęła.
Opamiętał się.
A ja zrozumiałam, że tak dalej być nie może.

15 grudnia/piątek
Za tydzień Boże Narodzenie, a dzisiaj popołudniu przeszedł sąsiad i mówi:
-To chyba wasz samochód jest odholowywany.
-Niemożliwe – mówię.
-Tak, to wasz, poznałem.
Mówił prawdę.
Mąż wczoraj pojechał do pracy, ale nie wrócił jeszcze do domu.
Jak się potem okazało, skręcał i nie zauważył ciężarówki. Jemu nic się nie stało, ale samochód był do kasacji.
ZNOWU MIAŁ SZCZĘŚCIE.
Zabrano mu prawo jazdy.

Następny rok

4 lutego/poniedziałek
Myślałam, że wypadek zmieni postępowanie męża, ale niestety, pije coraz częściej. Nie musi mieć towarzystwa, pije sam. Porządkując dom ciągle znajduję buteleczki.
Jeżeli pełne, to wylewam alkohol, bo myślę, że mniej wypije.
I wypatruję. Jak nie ma męża, to ciągle wyglądam przez okno, czy przyszedł i w jakim stanie. I ten dygot ciała, czy będzie spokojnie. I oczy moich dziewczynek, takie wystraszone.
Byłam dzisiaj w Urzędzie Miasta, zgłosiłam go na leczenie.
Nie wiem, czy cokolwiek to pomoże, ale muszę zacząć coś robić.

5 maja/środa
Mąż był dzisiaj na rozmowie w Urzędzie Miasta.
Wrócił z taką agresją, że zamknęłam się z dziewczynkami w pokoju i zadzwoniłam po policję.
Jak przyjechali, poprosiłam, żeby go zabrali, bo my się boimy.
Policjanci, młodzi ale kompetentni, zabrali go. Wcześniej była rozmowa, poinformowali mnie, gdzie jeszcze mam się udać po pomoc.

15 maja/środa
Tydzień się zbierałam, żeby iść do Klubu Abstynenta. Wydawało mi się, że narażę swoją rodzinę na wielki wstyd, że zostanę wyśmiana – różne myśli krążyły mi po głowie. Tymczasem dzisiejsza wizyta była bardzo miła. Spotkałam kobiety, które przeszły to samo, co ja. Akurat trafiłam na dzień terapii i gdy terapeutka przyszła, weszłam na rozmowę. Ciepła, serdeczna kobieta wysłuchała mnie i wyznaczyła wizytę.
Było mi dobrze, bezpiecznie.

15 listopada/piątek
Mija dzisiaj pół roku jak chodzę na terapię. Bardzo, bardzo pomaga. Zrozumiałam, że wszystko robiłam źle.
Jeżeli chcę pomóc sobie, to muszę się zmienić.
Powinnam :
- nie krzyczeć
-nie wylewać alkoholu
-nie wypominać dni pijanych, jak przestanie pić
-itd.
Bardzo ciężka droga przede mną, bo mam małą wiedzę na temat alkoholizmu i współuzależnienia.
Mąż tylko podgląda, co ja robię, wypytuje, gdzie chodzę. Odpowiadam zgodnie z prawdą.
Ale on pije nadal.

20 listopada/środa
Rano mąż poprosił, żebym mu pomogła, bo on sam nie potrafi przestać pić.
Zgodziłam się dać mu ostatnią szansę. Trzeźwiał, męczył się bardzo, ale chciał wytrzymać. Ciężko przechodził ten dzień, siódme poty na niego wychodziły, ale wytrzymał.
Zadzwonił też dzisiaj do terapeutki.

Następny rok

15 lutego/czwartek
Myślę, że będzie dobrze. Od trzech miesięcy mąż nie pije, chodzi na spotkania z terapeutką.
W domu zapanował spokój, dziewczynki cieszą się, że tata trzeźwy, bez przerwy siedzą mu na kolanach, opowiadają swoje historie.
Ja wracam spokojna do domu. Już nie wyglądam przez okno.
Chcę mu wierzyć.

25 kwietnia/sobota
Skończyło się...
Wrócił alkohol...
Ale ja jestem już inna. Terapia pomogła mi zrozumieć chorobę męża, ale nie muszę tolerować jego pijaństwa.
Moje dzieci nie muszą przeżywać agresji pijanego tatusia. Dzisiaj miał trzeźwiejszy dzień, więc zakomunikowałam mu, że odchodzimy.
Na razie psychicznie , czyli nie ma wspólnych rozmów, obiadów, zakupów, nie rozmawiamy ze sobą. I tak z każdym dniem oddalamy się od siebie. Z czasem, jak znajdziemy mieszkanie, to się wyprowadzimy.
Czuję, że muszę tak postąpić.
Dla mojego dobra i dobra naszych dzieci... .

Artykuł powstał w ramach programu "3xE - E-WOLONTARIAT, E-TEKSTY, E-POMOC"
Program dofinansowany przez MINISTERSTWO PRACY I POLITYKI SPOŁECZNEJ w ramach Funduszu Inicjatyw Obywatelskich

Źródło: www.psychotekst.pl

(publikacja: 2009-12-21)

<< powrót

Wszystkie artykuły...

Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl