Na świecie jest wielu troskliwych rodziców. Części z nich zdarza się doświadczać problemowego zachowania swojego dziecka, rożnego typu, np. niesforności, nadpobudliwości, braku karności, moczenia się, agresji i autoagresji - samookaleczeń, depresji, anoreksji, bulimii, sięgania po alkohol i narkotyki, "dziwaczności zachowań" i różnych innych. Częstokroć po wielu próbach korygowania problemowego zachowania dziecka, rodzic, w odruchu bezradności, dochodzi do wniosku, że "dziecku konieczny jest psycholog".
Spróbujmy dziś spojrzeć inaczej na problem tzw. "trudnych dzieci". Wyobraźmy sobie - jakkolwiek brzmi to niezwykle - że to dziecko, będące źródłem zmartwienia rodzicieli, podjęło się zrealizować pewną misję, dość tajemniczą, której nikt nie rozumie. Nawet ono samo.
Dostarcza ono dorosłym opiekunom trosk i niepokojów, odwracając ich uwagę od innych trudnych spraw w rodzinie. Czasem pozwala to dorosłym zapomnieć o wzajemnych urazach, przykrych emocjach i blokadach w ich związku partnerskim i zjednoczyć się w batalii o uzdrowienie ich dziecka. Rodzina nie rozwiązuje wtedy ważnych wewnętrznych problemów, ale też przestaje zagrażać jej rozpad, trwa - a przecież to właśnie na tym dziecku zależy najbardziej.
Niektóre dzieci zachowują się w sposób niedostosowany w środowisku szkolnym czy rówieśniczym, przyciągając w ten sposób uwagę nauczycieli i wychowawców. Skutkuje to presją wywieraną na rodziców by "poszli z dzieckiem do psychologa".
Dziecko tymczasem służy swojej rodzinie jak najlepiej potrafi, samo nie jest świadome, co go pcha do problemowych zachowań. Czasem naprawdę czuje chęć by przestać "takie być" poruszone błaganiami rodziców, ale "coś" mu w tym przeszkadza, jego problem utrwala się. Dziecko poświęca się bezwiednie dla dobra swojej rodziny. Nikt jednak tego daru nie rozumie, nikt nie potrafi docenić.
Dziecko ma już w pewnej chwili nadaną etykietę: chorego, zaburzonego, czy też trudnego. Zaczyna samo tak o sobie myśleć i dalszym zachowaniem bezwiednie potwierdzać tę "popularną diagnozę". Etykieta poważnie uszkadza jego poczucie własnej wartości. To jest cena, jaką płaci w tej grze.
Pragnę podkreślić, że gdyby rodzice mogli zobaczyć problem inaczej - na pewno by go tak zobaczyli. Ale przecież te skomplikowane procesy wewnątrzrodzinne wraz z towarzyszącymi im intencjami rozgrywają się na poziomie nieświadomym dla każdego z członków rodziny. A każdy z nich cierpi, każdy chce jak najlepiej i najczęściej stara się bardzo by poprawić sytuację.
Rodzice i inni dorośli z otoczenia widzą problem przez pryzmat zachowań "trudnego dziecka", na które zostało rzucone światło. Dziecko - zresztą zgodnie ze swą "misją", którą szóstym zmysłem wyczuwa, choć nie jest jej świadome - bardzo sprawnie skupia na sobie uwagę.
Co więc robić, jeśli dochodzisz do wniosku, że Twoje dziecko "sprawia problem"?
Jak wyzwolić się spod wpływu niedojrzałych emocjonalnie rodziców
Dziewczyno, przestań ciągle przepraszać!
Sex edukacja
O dojrzewaniu, relacjach i świadomej zgodzie
Złożony zespół stresu pourazowego
Krytyczni, wymagający i dysfunkcyjni rodzice
Zawód psycholog. Regulacje prawne i etyka zawodowa
Przekleństwo perfekcjonizmu. Dlaczego idealnie nie zawsze oznacza najlepiej
Komunikacja niewerbalna. Autoprezentacja, relacje, mowa ciała
Najwybitniejsze kobiety w psychologii XX wieku
Zrozumieć dziecko wykorzystywane seksualnie
I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE. Jak zbudować związek idealny?
Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl