IT-SELF Małgorzata Osipczuk, www.it-self.pl, www.terapia-par-wroclaw.com
Forum Reklama Kontakt

Portal Pomocy Psychologicznej

Piątek 13 grudnia 2024

Szukaj w artykułach

Wszystkie artykuły...

Artykuły

MUSZĘ ZAPROWADZIĆ SWOJE DZIECKO DO PSYCHOLOGA...

Autor: Małgorzata Osipczuk

Źródło: www.psychotekst.pl

Na świecie jest wielu troskliwych rodziców. Części z nich zdarza się doświadczać problemowego zachowania swojego dziecka, rożnego typu, np. niesforności, nadpobudliwości, braku karności, moczenia się, agresji i autoagresji - samookaleczeń, depresji, anoreksji, bulimii, sięgania po alkohol i narkotyki, "dziwaczności zachowań" i różnych innych. Częstokroć po wielu próbach korygowania problemowego zachowania dziecka, rodzic, w odruchu bezradności, dochodzi do wniosku, że "dziecku konieczny jest psycholog".

Spróbujmy dziś spojrzeć inaczej na problem tzw. "trudnych dzieci". Wyobraźmy sobie - jakkolwiek brzmi to niezwykle - że to dziecko, będące źródłem zmartwienia rodzicieli, podjęło się zrealizować pewną misję, dość tajemniczą, której nikt nie rozumie. Nawet ono samo.

Dostarcza ono dorosłym opiekunom trosk i niepokojów, odwracając ich uwagę od innych trudnych spraw w rodzinie. Czasem pozwala to dorosłym zapomnieć o wzajemnych urazach, przykrych emocjach i blokadach w ich związku partnerskim i zjednoczyć się w batalii o uzdrowienie ich dziecka. Rodzina nie rozwiązuje wtedy ważnych wewnętrznych problemów, ale też przestaje zagrażać jej rozpad, trwa - a przecież to właśnie na tym dziecku zależy najbardziej.

Niektóre dzieci zachowują się w sposób niedostosowany w środowisku szkolnym czy rówieśniczym, przyciągając w ten sposób uwagę nauczycieli i wychowawców. Skutkuje to presją wywieraną na rodziców by "poszli z dzieckiem do psychologa".

Dziecko tymczasem służy swojej rodzinie jak najlepiej potrafi, samo nie jest świadome, co go pcha do problemowych zachowań. Czasem naprawdę czuje chęć by przestać "takie być" poruszone błaganiami rodziców, ale "coś" mu w tym przeszkadza, jego problem utrwala się. Dziecko poświęca się bezwiednie dla dobra swojej rodziny. Nikt jednak tego daru nie rozumie, nikt nie potrafi docenić.

Dziecko ma już w pewnej chwili nadaną etykietę: chorego, zaburzonego, czy też trudnego. Zaczyna samo tak o sobie myśleć i dalszym zachowaniem bezwiednie potwierdzać tę "popularną diagnozę". Etykieta poważnie uszkadza jego poczucie własnej wartości. To jest cena, jaką płaci w tej grze.

Pragnę podkreślić, że gdyby rodzice mogli zobaczyć problem inaczej - na pewno by go tak zobaczyli. Ale przecież te skomplikowane procesy wewnątrzrodzinne wraz z towarzyszącymi im intencjami rozgrywają się na poziomie nieświadomym dla każdego z członków rodziny. A każdy z nich cierpi, każdy chce jak najlepiej i najczęściej stara się bardzo by poprawić sytuację.

Rodzice i inni dorośli z otoczenia widzą problem przez pryzmat zachowań "trudnego dziecka", na które zostało rzucone światło. Dziecko - zresztą zgodnie ze swą "misją", którą szóstym zmysłem wyczuwa, choć nie jest jej świadome - bardzo sprawnie skupia na sobie uwagę.

Co więc robić, jeśli dochodzisz do wniosku, że Twoje dziecko "sprawia problem"?

  1. Staraj się myśleć o swojej rodzinie jak o jednym organizmie, w którym objaw choroby jakiegokolwiek z narządów wymaga by zadbać o całościowe potrzeby organizmu. Nie koncentruj się tylko na swoim "trudnym" dziecku, obejmij troską całą rodzinę, każdego z członków i relacje między Wami.
  2. Pamiętaj, że widzisz sprawę "problemowego zachowania swojego dziecka" tylko z jednej - swojej własnej perspektywy. Pewnych rzeczy więc nie dostrzegasz - tak jak my Ziemianie nie dostrzeżemy nigdy z poziomu naszej planety tej drugiej strony Księżyca. Pewne sprawy natomiast na pewno wyolbrzymiasz, zgodnie z zasadą, że im bliżej jesteś problemu tym więcej z jego całościowego obrazu ci umyka, za to jakiś fragment problemu widzisz w dużym powiększeniu - jak przez lupę. To tak, jakbyś stał z nosem przytkniętym do słonia i byłbyś w stanie naszkicować w detalach fakturę jego charakterystycznej skóry, ale za to nie mógłbyś objąć wzrokiem - w takiej pozycji - całości jego postury. Mógłbyś nawet nie zauważyć, że to właśnie ze słoniem masz do czynienia. Jeśli siedzisz w środku problemu nie jesteś w stanie naprawdę go oszacować ani nawet właściwie zinterpretować. Ta reguła nabiera szczególnego znaczenia, w przypadku, gdy dzieci zaczynają sprawiać wszelakiego rodzaju trudności.
  3. Staraj się nie myśleć o swoim dziecku, że jest "złe", "nieznośne", nieudane", "złośliwe", "niedoceniające twoich wysiłków", "głupie", "bezmyślne", i że "powinno się zmienić", "wziąć w garść a wtedy wszystko wróci do zdrowej normy"...
  4. Pomyśl raczej, że swoim zachowaniem twoje dziecko daje szansę całej waszej rodzinie by rozwiązać jakiś WASZ WSPÓLNY WAŻNY PROBLEM.
  5. Pamiętaj, że dzieci są najlepszymi "wykrywaczami" wszelakich nieprawidłowości i nawet głęboko ukrytych trudności rodzinnych. One mają przedziwny "szósty zmysł" by wytropić w niby zwyczajnej atmosferze rodzinnej, przez nikogo nienazwany, ale jątrzący problem. Gdybyż tylko potrafiły po prostu o tym powiedzieć, albo gdybyśmy my dorośli potrafili usłyszeć i wysłuchać tego...
  6. Zapomnij na chwilę o swoim dziecku i tym, co cię w nim niepokoi. Przyjrzyj się swojej rodzinie, klimatowi jaki tworzy, codziennym rytuałom, momentowi w życiu. Czy coś zmieniło się w ostatnim czasie (od kiedy dziecko jest "problemowe")? Czy czujesz się w swojej rodzinie bezpiecznie i szczęśliwie? Czy relacje z innymi osobami z Twojej rodziny satysfakcjonują Cię? Czy czegoś w nich brakuje? Czy wydarzyło się coś ważnego w waszym życiu, czy doznaliście jakiejś ważnej straty? A jaka jest temperatura uczuć w Twoim związku z partnerem? Czy masz poczucie spełnienia, realizujesz siebie?
    Staraj się odpowiadając na te pytania zrezygnować z cisnącego się od razu tłumaczenia: "bo moje dziecko...". Na chwilę zapomnij o jego istnieniu i obejmij uwagą resztę rodziny, w tym i siebie.
  7. Kiedy zdecydujesz się zwrócić o pomoc dla swojego dziecka - sięgnij po nią także i dla siebie. Pamiętaj, że psychoterapeuta to nie mechanik samochodowy, do którego możesz odstawić swój zepsuty samochód ("zepsute dziecko"). Poważnie rozważ możliwość rodzinnej terapii lub terapii dla siebie.

Źródło: www.psychotekst.pl

(publikacja: 2007-06-29)

<< powrót

Wszystkie artykuły...

Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl