IT-SELF Małgorzata Osipczuk, www.it-self.pl, www.terapia-par-wroclaw.com
Forum Reklama Kontakt

Portal Pomocy Psychologicznej

Piątek 13 grudnia 2024

Szukaj w artykułach

Wszystkie artykuły...

Artykuły

EKSPERYMENTY Z NARKOTYKAMI - CZY GROŻĄ TYLKO UZALEŻNIENIEM?

Autor: Małgorzata Osipczuk

Źródło: www.psychotekst.pl

Każdy, kto sięga po narkotyk ma już mniej lub bardziej wyrobione przekonanie o tym, jak on może zadziałać. Przekonanie nie zawsze adekwatne, nierzadko nieco zafałszowane, narkobiznesowi nie zależy by podkreślać tę ciemną stronę narkotyku. Nastolatek sięgający po "cudowną chemię" wierzy, że nie stanie się nic złego. Ta wiara jest tak silna, jak tylko silne mogą być młodzieńcze uniesienia, porywy entuzjazmu czy właściwy dla tego wieku bunt.

Urok eksperymentu...

Czy zdarzyło ci się kiedyś w życiu zaeksperymentować? Przejechać się szybkim samochodem czy motocyklem, polecieć motolotnią, upiec ciasto według własnego nowatorskiego przepisu, nawiązać rozmowę z nieznajomym na Gadu-Gadu? Albo pójść na koncert jazzowy pomimo obaw, że tego nie ścierpisz, wejść na szczyt góry chociaż z reguły nie lubisz się męczyć? Może było to coś zupełnie innego?

Pamiętasz z jakiego powodu się na to decydowałeś? Czyż nie kierowała tobą chęć poznania "nowego", sprawdzenia czy TO jest dla ciebie, jak na to COŚ zareagujesz? Czy wpływ na decyzję by "spróbować" miały inne osoby? Na przykład przyjaciel wielokrotnie entuzjazmujący się kameralnymi koncertami jazzowymi albo koleżanki z pracy relacjonujące swoje perypetie z internetowych "przygód", czy w końcu niedawno obejrzany film o grupie motolotniarzy? Może ktoś zachęcał cię: "nie ma nic lepszego od aktywnego wypoczynku i świeżego górskiego powietrza"? Być może też chciałeś choć na chwilę znaleźć odskocznię od codziennego szarego życia wsiadając za kierownicę rajdowej maszyny i słysząc te buzujące pod maską mechaniczne konie?

Jeśli choć raz doświadczyłeś, jak to jest posmakować czegoś nowego, atrakcyjnego - łatwiej będzie ci zrozumieć, dlaczego nastolatki decydują się spróbować narkotyku. Powiesz teraz zapewne: "No, ale to przecież narkotyk!! To szkodzi!". Pamiętaj jednak, że kiedy decydowałeś się na podniebny lot wiedziałeś, że z tym wiąże się ryzyko. A kiedy naciskałeś na pedał gazu wyścigówki, gdzieś z tyłu głowy musiała tlić się myśl, że może to skończyć się wypadkiem. Jednak to właśnie ciekawość, chęć doświadczenia emocji i wykroczenia poza ramy codziennej rutyny przeważyła nad obawami.

W tle codzienności

Dzisiejsze nastolatki są otoczone narkotykami. Już we wczesnych klasach podstawówki dzieci potrafią wymienić ich nazwy. Czy tego chcemy czy nie, prawie każdy młody człowiek potrafiłby bez większego trudu nabyć narkotyk, wie gdzie, jak, przez kogo znaleźć dealera (sprzedawcę). Wie, ile pieniędzy musi na to przeznaczyć. W rozmowach z rówieśnikami jest to częsty temat, w związku z tym nastolatki mają mnóstwo obiegowej wiedzy na temat narkotyków. Znają kolegów, którzy biorą. Są świadkami zażywania narkotyków. Zresztą, nierzadko, my dorośli też jesteśmy tego świadkami, nie uświadamiając sobie tego, że np. trzech chłopców chowających się w cieniu pobliskiego drzewa wcale nie usiłuje ukryć faktu palenia papierosów, tylko marihuany. Wystarczyło by się uważniej przyjrzeć, skojarzyć ten specyficzny zapach...

Kampania reklamowa

Żaden program profilaktyczny w szkole ani żaden trening umiejętności wychowawczych dla rodziców, nie da gwarancji, że nasze dziecko nie postanowi spróbować jak to jest być "zaćpanym". Ciekawość i chęć poznawania świata to naturalna potrzeba rozwojowa dzieci i młodzieży. Narkotykowy biznes zaś dba o promowanie towaru nieoficjalnymi drogami, o rozpropagowywanie mitów o bezpiecznych narkotykach, akcentuje ich walory zabawowe, odprężające i przybliżające do "łatwego" i szybkiego sukcesu, np. szkolnego.

Co prawda, nie jesteśmy otoczeni billboardami z namalowanym białym proszkiem i sreberkiem, radio nie puszcza audycji o "kolejnym nieprawdopodobnym uzdrowieniu marihuaną" a w księgarniach nie znajdziemy poradnika "Jak skutecznie przygotować się do egzaminu korzystając z dobrodziejstw amfetaminy"... A jednak nieoficjalna reklama działa. Wszystko co "underground" od zawsze pociągało młodych ludzi, także nieoficjalny, nie podlegający cenzurze dorosłych, obieg informacji.

Chcecie się przekonać jak to funkcjonuje? Zapytajcie swojego dziecka: "Jak działają narkotyki?" - i powstrzymajcie się od szybkich zaprzeczeń i sprostowań czy moralizowania. Po prostu, pozwólcie mu powiedzieć wszystko, co przyjdzie mu na myśl, uruchomcie w sobie ciekawość, która pozwoli Wam usłyszeć... dużo więcej niż byście chcieli usłyszeć.

Każdy, kto sięga po narkotyk ma już mniej lub bardziej wyrobione przekonanie o tym, jak on może zadziałać. Przekonanie nie zawsze adekwatne, nierzadko nieco zafałszowane, narkobiznesowi nie zależy by podkreślać tę ciemną stronę narkotyku. Nastolatek sięgający po "cudowną chemię" wierzy, że nie stanie się nic złego. Ta wiara jest tak silna, jak tylko silne mogą być młodzieńcze uniesienia, porywy entuzjazmu czy właściwy dla tego wieku bunt. Wszystkie informacje nie pasujące do tych pozytywnych oczekiwań związanych z zażyciem zakazanego środka będą przez młodego eksperymentatora wypierane, bagatelizowane, tłumaczone. Chociaż z pewnością sięganiu po "nowe" towarzyszy pewna doza lęku, ale też przecież ekscytacji - bo oto można posmakować "zakazanego owocu".

Nie tylko narkomania

Pierwsze skojarzenie ze słowem "narkotyk" to najczęściej: "nałóg". Niezaprzeczalnie, substancje psychoaktywne mają w sobie potencjał uzależniający i nikt, kto po nie sięga nie ma gwarancji, że uniknie wpadnięcia w sidła nałogu. Każdy, kto zaczyna "przygodę" z narkotykami jest potencjalnie narażony na rozwój uzależnienia, choć nikt nie zaciąga się pierwszy raz marihuaną z intencją by skończyć na heroinowym głodzie.

Jednak przyznać trzeba, że uzależni się od narkotyków tylko pewna część ich degustatorów. To trochę jak rosyjska ruletka - na kogo wypadnie, na tego bęc! Czy ci, których uzależnienie ominie, narażają się na coś sięgając po nielegalne środki chemiczne?

Tak i o tym za chwilę - bo warto jako rodzic być uczulonym na inne zagrożenia związane z sięganiem po narkotyki.

Nie każdy kto sięgnie po narkotyk jest nałogowcem. Zanim dojdzie do uzależnienia zażywający przechodzi kolejne etapy: od inicjacji, przez eksperymentowanie, po głębsze zaangażowanie w "narkomańskie dzieło" aż do silnego uwikłania, gdy środek chemiczny staje się już jedynym ważnym celem w życiu i przyczyną licznych cierpień używającego i jego bliskich. Odsyłam do artykułu: MAMO! TATO! JA ZNIKAM

Eksperymentowanie czyli...

Mówiąc o eksperymentowaniu z narkotykami nie można konkretnie określić do ilu razy to jeszcze etap eksperymentu a ile razy trzeba zażyć by "zasłużyć" na miano "używającego" czy "nadużywającego". Eksperymentujący to tacy, którzy sięgają po narkotyk by go "zbadać", dowiedzieć się jak zadziała, co spowoduje, czy to, co mówią dorośli to prawda, czy raczej to, co opowiadał kolega? Czasem wystarczy jeden raz by już wiedzieć, częściej próby są wielokrotne zanim osoba podejmie decyzję czy dalej brać czy nie...

Spróbujmy więc teraz przyjrzeć się ciemnym stronom eksperymentowania z narkotykami, z pewnością o tych jasnych, sporo powiedziały by nam same nastolatki...

Konflikt z prawem

Elwira pojawiła się w Poradni bardzo wystraszona, w towarzystwie energicznej i oburzonej mamy. Jej rodzicielka nie mogła się zdecydować czy bardziej jest wściekła na córkę, przy której znaleziono w szkole w czasie policyjnej kontroli marihuanę, czy raczej na polskie prawo. Bo zgodnie z nim, Elwirze, grozi do 3 lat więzienia, za posiadanie narkotyku. Dziewczyna chętnie opowiedziała o swojej niefortunnej przygodzie z marihuaną.

Wiedziała o narkotykach dużo, brała udział w programach profilaktycznych, wielokrotnie odmawiała propozycjom wzięcia, unikała szemranego towarzystwa. Ale narkotyki zagościły na dobre i w szkole. Koleżanki na przerwie paliły w toalecie lub w cieniu drzew. Klasowe "osiemnastki" obfitowały w różne zakazane środki. Właśnie tam dała się skusić pierwszy raz. Zapaliła jointa, właściwie nic nie poczuła. Może to był słaby towar a może nie umiała się porządnie zaciągać. Jednak koleżanki z klasy postanowiły jej pomóc i za dwa dni przyniosły specjalnie dla niej działkę "naprawdę dobrej trawy". Spaliły ją razem po szkole. Pierwszy raz poczuła się tak zupełnie inaczej... za kilka dni na pytanie "czy kupisz?" - zawahała się. Jednak skusiło ją ponownie, "czy efekt będzie ten sam?" Ale tego dnia w szkole pojawił się policyjny pies...

Polskie prawo nie rozróżnia czy posiadasz przy sobie marihuanę czy heroinę i nawet jedna "działka" podlega karze. Dzieciaki często to bagatelizują. Myślą, że skoro "prawie wszyscy ćpają" a rzadko kto idzie siedzieć, to im tak naprawdę nic nie grozi. To taki mechanizm obronny: "mnie się to nie zdarzy...".

15-letni Maciek spróbował amfetaminy, nie wiedział ile wziąć, dawkę wyznaczył mu starszy kolega. Spacerowali razem po Rynku, zaczepiło ich kilku pijanych nastolatków. Maciek zareagował na amfę niestandardowo, poczuł wzbierającą złość i swoją siłę. Zabrał się do bicia. Zatrzymał go przechodzący w pobliżu patrol policyjny.

18-letni Andrzej zapalił marihuanę trzeci raz w życiu i postanowili z kolegą sprawdzić jaki będzie "odlot", gdy pojeżdżą motocyklem po uśpionym mieście. Policyjna kontrola zapobiegła być może większej tragedii... Epizod ten jednak uruchomił lawinę prawną: zarzut posiadania, prowadzenia pojazdu pod wpływem narkotyku. Przesłuchania, sąd, kurator, wyrok w zawieszeniu. Rodzice przeżyli szok, ufali synowi, nie mieli z nim większych kłopotów. Wszystkim domownikom udzielił się stres, kłótnie stały się codziennością. Młodemu, beztroskiemu dotąd Andrzejowi, trudno było teraz sprostać piętrzącym się na każdym kroku trudnościom i jątrzącemu go poczuciu winy. Coraz rzadziej przebywał w domu, coraz chętniej uspokajał się piwem z kolegami z podwórka. Do poradni przyszedł dopiero wtedy, gdy wsiadł pijany za kierownicę samochodu kolegi. Na drugi dzień nie mógł sam w to uwierzyć, przestraszył się, że chemiczne poprawiacze nastroju potrafią zupełnie pozbawić go rozsądku. Ale tak naprawdę to przerażona matka wywarła na niego presję by sięgnął po pomoc fachowców.

Nigdy bym tego nie zrobiła, gdybym wtedy nie wzięła...

16-letnia Ania, rozpłakała się. Dwa tygodnie temu dała się namówić na dyskotece na ekstazy. Przyznaje, że było "odlotowo", ale do dziś nie może sobie wybaczyć, że był też szybki seks w toalecie. Czuje się zbrukana, choć wie, że sama się wtedy na to zgodziła. "Chciałabym o tym nie pamiętać, chciałabym by to się nie stało..."

Ania jeszcze nie dopuściła myśli, że zaryzykowała wtedy więcej niż tylko dobre mniemanie o sobie. Był to seks bez zabezpieczeń, który mógł się skończyć niechcianą ciążą lub chorobą weneryczną oraz oczywiście zakażeniem wirusem HIV, a nawet HCV - jeśli doszło do naruszenia naskórka. Niewdzięczna rola terapeuty polega teraz m.in. na tym by nakłonić ją delikatnie do zrobienia badań...

Katarzyna, studentka 1-go roku, po zmiksowaniu alkoholu z narkotykami, również przekroczyła granicę, której na co dzień twardo się trzyma. Zdradziła swego chłopaka z dopiero co poznanym w klubie mężczyzną. Nie pytała nawet o imię, "nie wiedziałam, że to takie łatwe". Nie chciałaby utracić chłopaka, kocha go, nie wie czy powinna to ukrywać czy się przyznać...

Narkotyk nierzadko sprawia, że popełnia się czyny, które potem uznajemy za żenujące i niedopuszczalne. Pozostawia on eksperymentatorom w spadku brzemię ciemnej tajemnicy.

Kupowanie kota w worku

Krystian znał już działanie amfetaminy. Pamiętał jak doskonale poprawiała mu nastrój na kilka godzin, jak lubił być wtedy z ludźmi, jak sprawnie mu się myślało. I choć pamiętał też nieprzyjemne "zjazdy" po ustaniu działania narkotyku, to jednak postanowił na gwałt znaleźć dealera - jutro ważny egzamin. Nigdy dotąd nie brał by zdać, ale teraz ujrzał szansę na szybkie i wygodne "wkucie" materiału. Po zażyciu czuł się dziwnie, pełen niepokoju. Ujawniło się ksobne nastawienie - miał wrażenie, że każdy na niego patrzy i wie, że zaćpał. Szybko zaszył się w domu. Serce mu telepało, poczuł duszność. W narastającej panice przetrwał kilka godzin. Na egzamin nie poszedł.

Amfetamina nie powinna tak działać, ale czy można być pewnym co tak naprawdę kupujesz? Czy zawartość została zbadana przez jakiś instytut, ma certyfikat jakości, albo skład wypisany na opakowaniu? Ten sam dealer może sprzedawać różny jakościowo towar pod tą samą nazwą. A dodawanie przez producentów i handlarzy różnych spulchniaczy, środków powiększających objętość czy wagę narkotyku jest praktyką bardzo popularną.

Oto cytat ze stron internetowych instruujących młodych degustatorów ekstazy (MDMA):

"smutna prawda jest taka, że pigułki zwane ekstazkami rzadko zawierają wymarzone 100mg MDMA, te najlepsze osiągają 80mg, a i wtedy nie wiadomo, ile w nich jest tzw. substancji balastowych - zanieczyszczeń, produktów ubocznych całego procesu chemicznego, w wyniku którego powstaje MDMA. O ile powstaje. Bo większość pigułek zawiera mieszanki MDMA z różnymi tajemniczymi "bonusami", często zamiast MDMA - substancje PODOBNE, w działaniu lub budowie, do MDMA, a i to tylko w mniemaniu producentów."
Zatrucie

Coraz popularniejsza ekstaza to wyrób ze "znakiem firmowym", różnokolorowe piguły nęcą wytłoczonym obrazkiem i obietnicą niepowtarzalnej zabawy. Ekstaza działa "z opóźnionym zapłonem", po kilkudziesięciu minutach odczuwa się jej pierwsze efekty. Jeśli młody człowiek nie wie o tym lub jest niecierpliwy, zażywa kolejną tabletkę. Naraża się tym samym na poważne niekiedy w skutkach zatrucie. Do historii przechodzą coraz to nowe przypadki śmiertelne zabawy z ekstazą. Także dlatego, że nigdy nie wiadomo, co tak do końca zawiera w sobie ta "pigułka szczęścia".

Ola, niespełna 18-letnia straciła przytomność popiwszy leki uspokajające alkoholem, choć nie robiła tego pierwszy raz. Mama, znalazłszy ją w przedpokoju, zawiozła do szpitala. Płukanie żołądka i zalecenie konsultacji z terapeutą uzależnień. Ola nie potrafiła zrozumieć, jak to się mogło tak skończyć, przecież dokładnie wiedziała, ile i jak zmieszać...

Daniel, 15-letni chłopak z ubogiej dzielnicy, trafił do poradni przyprowadzony przez przerażoną matkę po tym, jak był świadkiem uduszenia się rówieśnika w czasie wspólnego wdychania gazu do zapalniczek.

Nieprzyjemne loty

Kiedy Paweł zapalił haszysz był pewien, że mu się spodoba. Starszy kolega, autorytet imponujący pewnością siebie, bardzo zachwalał towar. Jednak Paweł był nie tylko rozczarowany. Naprawdę przeraziło go to, co się z nim działo. Doświadczał lęków prawie przed wszystkim: wydawało mu się, że wypadnie zaraz za okno, że winda zerwie się z 9 piętra i runie z nim w dół szybu. Że nóż, którym postanowił posmarować kanapkę zaraz komuś zrobi krzywdę i to być może jego własną ręką. Przyglądał się ludziom z najwyższą nieufnością, narkotyk karykaturalnie przerysowywał ich przywary. Długo po tym epizodzie Paweł zapytywał sam siebie, czy jest z nim coś nie tak, czy to doświadczenie nie pokazało właśnie, że odbiega od normy? Przecież wszyscy znani mu wtajemniczeni koledzy zachwalali haszysz...

Kiedy rozmawia się z młodymi ludźmi o amfetaminie - rzadko, sami z siebie, wspominają bardzo przykre objawy zespołu odstawienia, czyli tzw. "zjazdy". Dopiero precyzyjnie dopytani mówią o dojmującym spadku nastroju: "okropny dół", apatia, niechęć do siebie i innych, rozdrażnienie. Często towarzyszą temu bardzo nieprzyjemne negatywne myśli na swój temat. "Żyć się wtedy nie chce" a organizm trawi duże zmęczenie. To cena za wcześniejszy przypływ energii i entuzjazmu. Dla osób podatnych na depresję, amfetamina to obietnica szczęścia, ale też, w efekcie, pogłębienia się tendencji depresyjnych.

Doktor M. opowiedział właśnie o nastoletnim chłopcu, który po drugim zażyciu amfetaminy wylądował na jego oddziale, w szpitalu psychiatrycznym. Trudno orzec czy narkotyk spowodował psychozę poamfetaminową czy wyzwolił drzemiący i tak w psychice chłopaka potencjał do zapadnięcia w chorobę psychiczną. Teraz trzeba bacznie obserwować chłopca czy to aby nie pierwszy rzut schizofrenii.

Małgosię koleżanki poczęstowały silnie halucynogennym bieluniem (bieluń dziędzierzawa), po czym zostawiły ją samą pod jej domem. W pewnym momencie świat dokoła niej stał się innym światem, przydrożny znak zmienił się w ubliżającego jej faceta, straciła orientację w przestrzeni, wyszła na ulicę prosto pod maskę nadjeżdżającej Hondy. Obsługa karetki pogotowia włożyła wiele trudu w to by ją uspokoić, narkotyk wciąż działał. Skończyło się na złamaniu nogi, mogło gorzej, bowiem bieluń nie jest niewinnym ziołem, choć czasem podawany jest bezwiednym ofiarom "dla żartu". W przypadkach ciężkich zatruć bieluniem, po okresie pobudzenia następuje okres śpiączki, w którym może dojść do zatrzymania czynności serca i porażenia ośrodka oddechowego.

Nie poddawaj się

To może przerażać: zalewające świat narkotyki i zagrożenia z nimi związane. Rodzicielska odpowiedzialność nakazuje aby mieć orientację w temacie narkotyków, starać się nadążać za tym, co wiedzą nasze dzieci, śledzić media w poszukiwaniu nowych informacji.

Ale przede wszystkim rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać... Miedzy sobą - tzn. ojcem, matką, babcią i każdą osobą zaangażowaną w opiekę nad naszym dzieckiem. I rozmawiać z synem, córką.

Rozmawiać czyli też SŁUCHAĆ, co nasze dziecko już wie, o co chciałoby zapytać choć się trochę obawia. A kiedy zaczniesz odpowiadać nie folguj sobie z uproszczonym molarizatorstwem: "tego nie wolno i już!", "jak kiedyś weźmiesz to będziesz tego żałować". Sprecyzuj najpierw sam przed sobą: czego się obawiasz w związku z narkotykami, co strasznego mogłoby się stać, dlaczego nie chcesz by twoje dziecko brało. A potem powoli, z szacunkiem dla powagi chwili i tego, że twoje dziecko chce słuchać, powtórz mu to. I nie licz, że jedna rozmowa załatwi sprawę raz na zawsze. Wykorzystuj różne okazje jako pretekst by nawiązać do sprawy narkotyków, np. film w kinie, informacje w dzienniku, widok narkomanów na dworcu. Pamiętaj, że w takich rozmowach równie ważne jak to, co ty powiesz, jest to, co pozwolisz powiedzieć dziecku. Nie bój się milczenia w czasie tych rozmów, ono czasem przybliża do trudniejszej, ale uczciwszej treści.

Druga, równie ważna sprawa, jaką możesz zrobić dla swojego dziecka to przemyśleć - i jeśli trzeba zmienić - swoje własne podejście do chemii. Z ręką na sercu przyjrzyj się co robisz, gdy tylko zaboli cię głowa? Czy należysz do osób potrafiących zgodzić się na pewną dozę cierpienia a rozwiązania poszukasz w wypoczynku, spacerze, wygadaniu się przyjacielowi z problemu? Czy raczej sięgniesz bez namysłu po tabletkę przeciwbólową, którą zawsze nosisz przy sobie? Jak radzisz sobie ze stresem? Czy jest to drink na uspokojenie, piwo na sen? Czy stosujesz inne metody? I czy przy każdej zabawie towarzyszy ci alkohol, czy dziecko utrwaliło sobie obraz ciebie - człowieka uśmiechniętego i szczęśliwego - w innych okolicznościach?

Twoja rola w kształtowaniu podejścia dziecka do środków psychoaktywnych jest niepodważalnie największa. Na tym polu konkurujesz jednak z tym, co propagują media, narkobiznes i rówieśnicy Twojego dziecka. Tym bardziej, warto dziecku udowadniać swoim przykładem, że szczęście jest możliwe bez sięgania po sztuczne wspomagacze a wysiłek i cierpliwość w końcu bardziej się opłacają niż droga na skróty.

Źródło: www.psychotekst.pl

(publikacja: 2006-06-28)

<< powrót

Wszystkie artykuły...

Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl