Dzieci najszybciej i najbardziej trwale uczą się naśladując zachowania osób ze swojego otoczenia. W ten sposób uczą się chodzić, mówić... Umysł małego dziecka jest bardzo chłonny więc zachowania powtarzane przy nim bardzo szybko zapadają mu w pamięć. Często dorośli nie zdają sobie sprawy z tego, jak fantastycznie szybko dzieci uczą się. Oczywiście, nie chodzi tutaj o uczenie się w sposób "mamusia tyle razy ci mówiła" lecz o powielanie tych zachowań, jakie dziecko obserwuje u osób wkoło siebie. Dużo szybciej brzdąc zapamięta, co robi tatuś, ale wolniej lub wcale - co powiedział, że powinno się robić. A potem...
W tę pułapkę łapie się sporo rodziców. Jeśli zachowają się niestosownie, niezgodnie z zasadami, jakie chcieliby przekazać dziecku, wydaje się im, że wystarczy ostro powiedzieć lub wytłumaczyć, że tak się robić nie powinno. Ale mechanizm działania jest tu zupełnie inny: "Nie wolno? Dlaczego? Tata tak robi i nic się nie stało. To ja też tak zrobię." Dlatego bardzo ważne jest rozsądne modelowanie picia alkoholu - jeśli w ogóle się go w rodzinie pije. Dziecko wynosi z domu ogromnie dużo przyzwyczajeń, stereotypów i schematów zachowań. Często nie są to jego przemyślane, świadome poglądy, lecz specyficzny "spadek" po rodzicach.
To standardowa forma uczczenia szanownego jubilata. Na urodzinach, imieninach, chrzcinach i przy jakiejkolwiek okazji. Życzenie komuś zdrowia to bardzo ładny gest. To także zwyczajowa forma toastu. Warto jednak zastanowić się, jak wygląda to z boku. Jeśli przy kolejnej porcji alkoholu dorośli bełkoczą "na zdrowie" a potem ktoś z nich wymiotuje, zasypia przy stole lub zatacza się i potyka, to nasuwa się wątpliwość, czy to rzeczywiście posłuży zdrowiu kogokolwiek. Gości? Gospodarzy? Solenizanta? I jak to zdrowie ma wyglądać...?
Czasem warto wysilić trochę umysł, aby wymyślić życzenia dla danej osoby. "Wszystkiego najlepszego" i "na zdrowie" to mało wyszukane teksty. Czasem toasty są sposobem na ucieczkę od okazania życzliwości, wzruszenia. Łatwiej się uśmiechnąć, poklaskać i wychylić kieliszek, niż porozmawiać twarzą w twarz i powiedzieć tej osobie coś od serca. Patrzące na takie sytuacje dziecko uczy się, że tak właśnie wyraża się miłość, troskę, zainteresowanie, sympatię... Ten sposób komunikowania uczuć drugiej osobie może pozostać w dziecięcej pamięci jako wzór na przyszłość.
Nazwy uroczystości też są istotne. Dziecko uczy się, że w istotnych sytuacjach na stole ląduje alkohol. Potem "opija" różne rzeczy herbatką z innymi dziećmi. Przyzwyczaja się, że to właśnie jest sposób na uczczenie czegoś. Jeśli w rodzinie i w kręgu znajomych wszystko się "oblewa" - od wypłaty po zdane prawo jazdy, to dziecko szybko wychwyci, że nie chodzi o uczczenie ważnego wydarzenia, tylko o picie alkoholu z byle okazji. I że każda okazja jest dobra, żeby się napić.
Na urodzinach trzy-, czterolatków pojawiają się kolorowe kieliszki i owocowy napój w butelce takiej, jak szampan alkoholowy. Strzela korek, ktoś polewa. Dzieci wznoszą kieliszki do góry i "piją za zdrowie" solenizanta. To groteskowy widok - ledwo wyrosły im mleczne zęby, a już wznoszą toasty.
Warto pamiętać, że wprawdzie jest to napój bezalkoholowy (chociaż zdarzają się produkty nazywane "bezalkoholowymi" - o obniżonej zawartości alkoholu, czyli 1,5-3% i tym można się upić a już na pewno będąc trzylatkiem!), ale nie tylko o zawartość alkoholu tu chodzi. Równie ważne jest przyzwyczajanie dzieci do spędzania uroczystości w określony sposób. Siedzą za stołem i piją szampana, udając dorosłych. Patrzenie na to może sprawia przyjemność dorosłym, bo łatwiej dzieci upilnować, ale same maluchy pewnie wolałaby z piskiem ganiać po kątach i odkrywać nowe zabawki.
Planując imprezy dla dzieci warto zadbać o ich dziecinne potrzeby. Maluchy uwielbiają naśladować dorosłych, ale byłoby lepiej, gdyby nie było to picie alkoholu - bo w taki sposób będzie im łatwiej sięgnąć po butelkę w okresie dorastania. Skoro znają schemat, jak się to odbywa i nie będą miały wzoru, jak inaczej może wyglądać wspólne świętowanie, to nawet nie będą się specjalnie zastanawiać, czy alkohol wypić. A już na pewno, jeśli będzie to "z okazji".
Obecność dzieci na tego typu spotkaniach to kiepski pomysł - szczególnie, jeśli jest dość sporo alkoholu.
Pierwsza sprawa to zwykła kwestia bezpieczeństwa dziecka - ludzie pijani zachowują się w różny sposób. Dziecko nie zawsze jest w stanie przewidzieć zagrożenie - i jest to obowiązek jego rodziców. Jeśli pijany wujek zatacza się, to dziecko może myśleć, że to takie żarty i nie odsunie się, kiedy wujaszek będzie upadał.
Druga rzecz to rozluźnienie hamulców w zachowaniu, jakie pojawia się po spożyciu alkoholu. Dowcipy i wygłupy pijanych dorosłych nie są dla dziecka w pełni zrozumiałe i mogą wzbudzać u niego lęk i niepewność. Lepiej oszczędzić dziecku takich wrażeń.
Trzecia - to "wojenne opowieści" uczestników spotkania - jeśli dziecko widziało parę niesmacznych scen, a nazajutrz słyszy, że była to świetna impreza, to nabiera przekonania, że tak właśnie powinna wyglądać super zabawa. Może kiedyś też tak zrobi, żeby było fajnie.
Jak wyzwolić się spod wpływu niedojrzałych emocjonalnie rodziców
Dziewczyno, przestań ciągle przepraszać!
Sex edukacja
O dojrzewaniu, relacjach i świadomej zgodzie
Złożony zespół stresu pourazowego
Krytyczni, wymagający i dysfunkcyjni rodzice
Zawód psycholog. Regulacje prawne i etyka zawodowa
Przekleństwo perfekcjonizmu. Dlaczego idealnie nie zawsze oznacza najlepiej
Komunikacja niewerbalna. Autoprezentacja, relacje, mowa ciała
Najwybitniejsze kobiety w psychologii XX wieku
Zrozumieć dziecko wykorzystywane seksualnie
I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE. Jak zbudować związek idealny?
Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl