IT-SELF Małgorzata Osipczuk, www.it-self.pl, www.terapia-par-wroclaw.com
Forum Reklama Kontakt

Portal Pomocy Psychologicznej

Czwartek 28 marca 2024

Szukaj w artykułach

Wszystkie artykuły...

Artykuły

Cyberprzemoc

Autor: Łukasz Krawętkowski

Źródło: www.psychotekst.pl

W poniedziałek jak zwykle wszedł do klasy. Poczuł od razu, że coś jest nie tak. Zazwyczaj większość uczniów witała go z uśmiechem i podniesionym głosem, pytali, co u niego, jak spędził weekend. Opowiadali mu o ciekawych, bądź szokujących wydarzeniach z wolnego czasu: gdzie byli, co robili, o aferach na imprezach, itp. Był duszą towarzystwa, młodym, atrakcyjnym chłopakiem. Wzbudzał podziw i zainteresowanie. Wiele dziewczyn wzdychało na jego widok.

Część osób zaczęła szeptać i patrzeć na niego ze zdziwieniem, inni odwracali się od niego. Podszedł jedynie Jacek - jego kumpel i zaczął się wygłupiać. Robert był pewien, że coś jest nie tak. Ponieważ Jacek zachowywał się bardzo sztucznie, jakoś tak dziwnie wyglądał, dziwnie się zachowywał. Potrafił rozpoznać, kiedy Jacek jest naturalny. Zadzwonił dzwonek na lekcje. Do klasy weszła nauczycielka. Rozglądała się po klasie wyraźnie szukając Roberta. Ale nic nie powiedziała. Sprawdziła listę. Podyktowała temat. Po chwili powiedziała, że zapomniała coś ogłosić. "Proszę mnie posłuchać - powiedziała. - Od teraz obowiązuje w szkole całkowity zakaz używania jakiegokolwiek sprzętu elektronicznego. Zakaz komórek, empetrójek, aparatów fotograficznych, kamer, spodów, itp." - wyraźnie odetchnęła, kiedy to powiedziała. Uczniowie w klasie zaczęli komentować, dogadywać, oburzać się. Nauczycielka powiedziała, żeby byli cicho. "Macie się zastosować! Wracamy do lekcji" - dodała. Robert wtórował pozostałym wyrażając swoje pretensje: "Co to jest?! Więzienie?!" Nagle ktoś krzyknął w jego kierunku: "Zamknij się! To przez ciebie, ty pedale!". Był w szoku. Nauczycielka uciszyła klasę i przeszła do lekcji. Robert przez całą lekcję siedział wryty, jak na szpilkach. Wszyscy udawali, że go nie widzą. Chłopak, który tak na niego krzyknął spoglądał na niego spod brwi, z uśmiechem wyrażającym wściekłość.

Robert po lekcji podbiegł do Jacka, swego przyjaciela, łapiąc go tuż przy drzwiach. Zapytał go łamiącym się głosem:

- Jacek, o co tu kurdę chodzi?! - miał świeczki w oczach.
- Sorry Robert. Nie gadam z tobą - odpowiedział.
- Ej, stary! Powiedz, o co ci chodzi?! O co biega?! - zawołał go. - Jacek! Hej!
- Nie odzywaj się do mnie! Sprawdź stronę klasy! - powiedział Jacek przyśpieszając kroku.

Siedział w domu przed komputerem włączając przeglądarkę. Ręce mu drżały, serce szybciej biło. Myślał o dzisiejszym dniu w szkole. Te twarze zwrócone na niego, śmiechy, szepty, dziwne komentarze. Poczuł, że nagle jest najpopularniejszą osobą w szkole, kimś, kogo wszyscy znają. I nie było mu z tym do śmiechu. Wręcz przeciwnie. Domyślał się, co się stało. Serce zaczęło mu szybciej bić. Wszedł na stronę swojej klasy i... zamarł. Patrzył z przerażeniem w ekran. Siedział nieruchomo. Czuł, jak przyśpiesza mu oddech, serce zaczyna bić jeszcze szybciej i szybciej. Usłyszał jakiś szum za drzwiami, nerwowo obejrzał się za siebie, po czym wyłączył szybko komputer. Usiadł na łóżku zgarbiony. "Co ja mam robić?!", "to niemożliwe!", "to nie prawda!", "eee... to jest bardzo niewyraźne", "ale oni wszyscy tak na mnie patrzyli!", "wszyscy to widzieli i się teraz ze mnie śmieją", "przecież chłopaki mnie wyśmieją, zniszczą!", "jak ja się pokażę w szkole?!", "nie wejdę teraz do szatni!" - walczył z myślami. "Nie! Pójdę i będę się zachowywał jak gdyby nigdy nic. Nikt nic nie powiedział, nikt mi nic nie powiedział! Przecież nic nie zrobiłem!" - pocieszał siebie. "Pójdę i już. Nie mogę dać im poznać, że coś się stało, bo to by było tak, jak bym się do czegoś złego przyznawał". Robert zjadł obiad, zabrał się do lekcji i poszedł spać z postanowieniem, że pójdzie do szkoły i będzie się zachowywał, jakby nic się nie stało.

Zbliża się koniec semestru. Zostało praktycznie niecałe dwa miesiące do końca roku. Tata Roberta siedzi w kuchni mocno zdenerwowany, zszokowany, zezłoszczony i zmartwiony. Trzyma w ręku list ze szkoły, w którym napisane jest, że Robert zagrożony jest z trzech przedmiotów ocenami niedostatecznymi. Może nie zdać do następnej klasy. Wychowawczyni Roberta podaje jeszcze, że ma ponad 100 godzin nieusprawiedliwionych, że wielokrotnie prosiła go o przekazanie informacji rodzicom i zawsze coś się działo: a to zapomniał, a to zgubił informację, a to rodzic nie mógł, bo pracował. Kiedy wychowawczyni dzwoniła do domu - akurat rodzica nie było albo nie mógł podejść do telefonu, albo przed chwilą wyszedł. Wychowawczyni zasugerowała kontakt z pedagogiem albo psychologiem szkolnym. Uzasadniła to przede wszystkim spadkiem ocen i dużą absencją w szkole.

Tata Roberta od razu poszedł do psychologa. W czasie rozmowy uznali, że sytuacja jest rzeczywiście niepokojąca i że trzeba ją zbadać.

Robert mocno protestował przed przyjściem do psychologa. Powiedział , że nie ma żadnego problemu, że część nieobecności to są sytuacje, kiedy był chory albo źle się czuł. Słabe oceny wynikają z tego, że przedmioty albo są nudne, albo trudne, albo z tego, że nauczyciele się na niego uwzięli. To usłyszał tata, kiedy rozmawiał z Robertem.

- Prawie puściły mi nerwy. Już nie mam pomysłu, co robić. - powiedział do psychologa. - Co mam robić? - kryjąc swoje poruszenie.

Psycholog zaproponował kilka spotkań z chłopcem, których celem będzie zadbanie o chłopca, próba poznania przyczyn zaistniałej sytuacji oraz ustalenie dalszych działań. Wspólnie z tatą Roberta umówili się na stały kontakt. Będą ustalali kolejne kroki działania, aż do "rozwiązania" sprawy.

- A teraz? Co mogę zrobić teraz?! - zapytał przejęty ojciec.

- Teraz proszę być wytrwałym i cierpliwym. Proszę okazywać dużo ciepła synowi i bardzo uważnie go słuchać. Czyli jak najmniej mówić. Dużo słuchać.

Okazało się, że ktoś zamieścił w Internecie nagrany na komórce film, który pokazywał, jak Robert całuje się - na suto zakrapianej alkoholem imprezie - z innym kolegą. Potem ktoś umieścił to w Internecie i to na stronie klasy. A potem już cała szkoła wiedziała.

- Pana syn doświadcza ostrego kryzysu - powiedział psycholog. Ponieważ obowiązuje mnie tajemnica zawodowa, powiem panu tylko to, na co umówiłem się z synem. Jestem zdania, że dla jego dobra bardzo ważne jest to, by postąpił pan tak, jak proponuję. Czy rozumie pan sytuację? - wyłożył psycholog.

- Nie bardzo, ale proszę mówić.

- Kilka miesięcy temu ktoś nakręcił bez zgody pana syna film z jego udziałem i rozpowszechnił go w Internecie. Dla Roberta jest to bardzo kompromitująca go sytuacja. Czuje się tym mocno poniżony. Jego zdaniem wszyscy w szkole o tym wiedzą i śmieją się z niego i szykanują go. Rozumiem pana poruszenie. Proszę pozwolić mi skończyć. Mam kilka pomysłów na załatwienie tej sprawy. Zanim jednak powiem, chcę panu powiedzieć o kwestii najważniejszej, najistotniejszej. Chodzi mi o pana kontakt... o pana rolę ojca Roberta.

Robert obawia się pana reakcji po obejrzeniu tego filmu... Jestem zdania, że lepiej dla was obu byłoby, gdyby pan nie zapoznawał się na razie z jego treścią. Zdaję sobie sprawę, że pan jako rodzic chce wiedzieć. Wiem jednak, że teraz najważniejsze jest, by pan jako ojciec wraz z pana żoną wspierali go w tym, że jest zdolny do przejścia przez to, byście go wzmacniali zaufaniem i miłością. Żeby poczuł, że nie jest w tym sam. Chętnie będę państwa wspierał w tej drodze. Myślę, że najlepszym dowodem waszej bliskości, miłości będzie, jeśli syn sam wam o tym powie. Wówczas zobaczycie, jak bardzo wam ufa i czuje, że bardzo go kochacie mimo wszystko.

I jest druga sprawa. Proszę złożyć doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa. Może mnie pan wymienić w piśmie i powołać na świadka. Zaraz powiem panu, jak powinno takie pismo wyglądać. Powinni niezwłocznie zamknąć stronę, zablokować dostęp do filmu i zacząć postępowanie wyjaśniające. Ja sprawę już zgłosiłem do dyrekcji i z tego co wiem, to strona już jest zamykana. Myślę, że ważne jest usunięcie tego filmu. A najważniejsza jest kondycja pana syna i państwa jako rodziców. Zdaję sobie sprawę, że zrobi pan, co będzie uważał. A, jeszcze jedno! Ja mam obowiązek również zgłoszenia tej sprawy, co też uczynię.

Ojciec wysłuchał słów psychologa. Cały czas się w nim gotowało:
- Spróbuję porozmawiać z Robertem. Powiem mu, że wiem ogólnie, co się stało. Spróbuję go zapytać o ten film. No i powiem, że zgłaszam sprawę do prokuratury.
- Proszę pamiętać o delikatności tej sprawy - dodał psycholog.
- Tak. Jasne.
- Może być tak, że Robert będzie oponował. Bo nie będzie chciał nagłośnienia tej sprawy. Ja ze swojej strony powiedziałem mu, że mam obowiązek to zgłosić i zaproponuję to również panu. Powiedziałem mu wyraźnie, że ta sprawa będzie załatwiana w sposób jak najbardziej dyskretny. O to też poproszę w piśmie i panu też to proponuję. Myślę, że trzeba to zgłosić, chroniąc właśnie państwa syna.

Powyższa sytuacja opisuje rodzaj cyberprzemocy, inaczej cyberbullying. W tej sytuacji przemoc ta polegała na użyciu telefonu komórkowego i Internetu w celu ośmieszenia kogoś, poniżenia - zadania krzywdy z wykorzystaniem przewagi, którą jest tutaj anonimowość.

Cyberbullying to przemoc z użyciem technologii informacyjnych i komunikacyjnych, głównie telefonów komórkowych i Internetu. To m. in. robienie zdjęć i nagrywanie osób, także intymnych części ciała i zachowań o charakterze osobistym (np. przebieranie się w łazience, załatwianie potrzeb fizjologicznych, mycie się) oraz rozpowszechnianie ich poprzez umieszczanie na stronach www, portalach, forach, serwisach społecznościowych czy portalach z krótkimi filmami, jak również wysyłanie ich za pomocą e-maila bez zgody tych osób. Cyberbullying to również obraźliwe, prześmiewcze czy zawierające różnego rodzaju groźby i zastraszania krótkie wiadomości tekstowe wysyłane za pomocą telefonu komórkowego i poczty e-mail.

Wysyłane za pomocą e-maili, telefonów komórkowych, czy umieszczane na forach i blogach obraźliwe, poniżające teksty nt. osób i ich postaw to też rodzaj cyberprzemocy. To także fotomontaże, rysunki umieszczane na blogach, forach, stronach internetowych, które mają charakter poniżenia, zastraszenia, w jakikolwiek sposób zaszkodzenia innej osobie. Wysyłanie gróźb i wulgarnych określeń za pomocą różnego rodzaju komunikatorów to także cyberprzemoc.

Okazuje się, że sprawcy tego typu przemocy czują się bezkarni i zwiększają liczbę swoich działań ze względu na poczucie anonimowości. Uznają, że i tak nikt nie wie, skąd obraźliwy sms, skąd e-mail z groźbami. Numer telefonu szybko można zlikwidować, jeśli to telefon na kartę, adres e-mailowy też i trudno dociec, kto go wysłał.

W wyżej opisanej sprawie policja i prokuratura może dotrzeć do świadków filmowanego wydarzenia, może dotrzeć do źródła, z którego został on przetransferowany na stronę. Nawet do konkretnego komputera, na którym miało to miejsce, którego dnia i o której godzinie. Może odnaleźć konkretny telefon, na którym to nagranie zostało zrobione.

Taka wiedza pozwala na działanie, na zadbanie o siebie, o swoje potrzeby, o swoją godność. Ponieważ sprawcy cyberprzemocy pozostają anonimowi tylko przez pewien czas. Wiedząc to warto wszelkie fakty takiego rodzaju przemocy zgłaszać. Jeśli ma to miejsce w szkole - wychowawcy klasy, psychologowi, pedagogowi, bądź innym pracownikom szkoły. Trzeba też to zgłosić rodzicom. Można poprosić o pomoc w tym pracownika szkoły. Zgłoszenia takie również przyjmują: policja, ośrodki pomocy społecznej, prokuratura, organizacje pozarządowe zajmujące się pomocą dla rodzin i konkretnych osób.

Źródło: www.psychotekst.pl

(publikacja: 2008-06-07)

<< powrót

Wszystkie artykuły...

Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl