IT-SELF Małgorzata Osipczuk, www.it-self.pl, www.terapia-par-wroclaw.com
Forum Reklama Kontakt

Portal Pomocy Psychologicznej

Sobota 20 kwietnia 2024

Szukaj w artykułach

Wszystkie artykuły...

Artykuły

Syndrom amotywacyjny a palenie marihuany - część 2

Autor: Paulina Chocholska

Źródło: www.psychotekst.pl

Dlaczego akurat marihuana przyczynia się do powstawania tego syndromu?

Gdybyśmy znali precyzyjną odpowiedź na to pytanie, może nie byłoby problemu. Może powodem jest fakt, że palenie marihuany nie powoduje zgonu ani szybkiego wyniszczenia organizmu? Palacze THC żyją dłużej niż konsumenci innych narkotyków. Nie można marihuany śmiertelnie przedawkować (chyba, że jest się na nią uczulonym). Marihuana nie jest "przyspieszaczem", działa raczej spowalniająco. THC kumuluje się w organizmie i pozostaje w nim długo w porównaniu z innymi substancjami psychoaktywnymi. Te wszystkie czynniki mogą mieć wpływ na to, że właśnie przyjmowanie THC wywołuje ten syndrom.

Działanie marihuany jest w dużym stopniu zależne od predyspozycji psychicznych danej osoby. Są ludzie, którzy mimo używania marihuany funkcjonują tak, że nie można im przypisać syndromu amotywacyjnego. Nie wiemy jednak, jakie byłyby ich możliwości, gdyby w ogóle nie palili. Jeśli ktoś ma ogólnie niski poziom aktywności, palenie może powodować jej dalszy spadek, aż do absolutnego minimum. Często używanie narkotyków nakłada się na inne problemy: zdrowotne, osobiste. Trudne wtedy staje się oddzielenie skutków palenia i skutków przeżywania innych spraw.

Jedno jest pewne: palenie nie pomaga osobom mającym trudności w życiu. Zazwyczaj skutkiem palenia jest pogłębienie się dotychczasowych kłopotów i kryzysów oraz powstawanie nowych, związanych z nadużywaniem narkotyku.

Z obserwacji osób palących wynika, że marihuana pogłębia już istniejące tendencje. Jeśli ktoś ma wahania nastroju, to palenie spowoduje, że będą one większe i bardziej dolegliwe. W przypadku niestabilności psychicznej palenie może wywołać atak psychozy lub nawrót przebytych wcześniej chorób, np. schizofrenii. Jeśli ktoś miał depresję, palenie może wywołać nawrót, nieraz dużo silniejszy, niż miało to miejsce wcześniej.

Z dziejów ludzkości wynika, że każda kultura ma jakąś swoją używkę, służącą zmianie stanów świadomości. Zazwyczaj są to substancje używane w obrzędach, rytuałach itp. a ich używanie jest ściśle określone i nie powoduje problemów ani u jednostki, ani w społeczeństwie. Zaobserwowano jednak, że używki "importowane" z innych kultur i używane do zabawy, w pewnym sensie niezgodnie z pierwotnym ich przeznaczeniem, szybko zamieniają się w niebezpieczną używkę, szkodzą i niszczą różne sfery życia ludzkiego. Marihuana w Indiach nie jest traktowana jak używka na imprezę, a jak element obrzędu. To duża różnica.

...a może zostać indyjskim sadhu?

Miejscem, gdzie można zetknąć się z czymś na kształt syndromu amotywacyjnego związanego z paleniem dużej ilości marihuany, są Indie. Tam jest to "święte zioło", którego w celach religijnych i medytacyjnych używają sadhu, czyli tamtejsi święci: jogini i pustelnicy. Życie tych ludzi wygląda następująco: w którymś momencie życia zdecydowali się oni porzucić społeczeństwo na rzecz poszukiwań duchowych. Pomagają im w tym różne techniki: odosobnienie, głodówka, ćwiczenia jogi, różne formy medytacji, modlitwa, składanie ofiar, palenie marihuany. Najczęściej spotyka się ich siedzących pod drzewem lub świątynią, gdzie pożywiają się tym, co im dadzą ludzie. Nie myją się, nierzadko są chudzi jak szkielety, smarują swoje ciała popiołem (także ze spalonej marihuany). W Indiach jest gorąco, więc nie trzeba wiele, aby przeżyć bez domu, pieniędzy, pracy.

U takiego hinduskiego świętego trudno mówić o syndromie amotywacyjnym: jego po prostu nie interesuje świat doczesny, odrzucił go całkowicie na rzecz życia duchowego. Jego motywacją jest poszukiwanie pełni, buddy, pustki. Taki święty jest w pewnym sensie półżywy: śmierć fizyczna i rozstanie z ciałem niewiele dla niego znaczą, bo od dawna żyje on w innym wymiarze. To niesamowity sposób na życie, tylko kto z nas jest gotów na takie wyrzeczenia?

W naszym europejskim oglądzie taki święty cierpi na syndrom amotywacyjny: nie pracuje, nie myje się, nie ma ambicji, aby coś w życiu doczesnym osiągnąć. Jednak dąży on do zupełnie innych celów, niż standardowy mieszkaniec Europy.

To, na co warto zwrócić uwagę, to cena, jaką płaci sadhu za rozwój duchowy.

Syndrom amotywacyjny czy wybór innej drogi?

Pojęcie "syndromu amotywacyjnego" jest niewątpliwie pojęciem względnym. Syndrom ten w przypadku palaczy marihuany polega na rozleniwieniu i spowolnieniu oraz utracie chęci do wykonywania męczących (z ich punktu widzenia) czynności, które teoretycznie powinni wykonywać.

Jest to pojęcie względne, ponieważ zależy od punktu widzenia i celów jakie dana osoba sobie zakłada. Jeżeli bowiem czyimś celem jest leżenie, słuchanie muzyki, jedzenie i beztroskie leniuchowanie, wtedy działanie marihuany będzie bardziej motywujące do tego typu działań niż na przykład przyjęcie dawki amfetaminy.

W pewnym sensie sama nazwa "syndrom amotywacyjny" jest zatem bardzo stronnicza. Zakłada bowiem, że oczywiste cele każdego z nas to aktywność, nauka, praca, zarabianie, awans zawodowy, chodzenie na spotkania ze znajomymi, uczestnictwo w życiu rodzinnym, dbanie o zdrowie, itp. Rzeczywiście, jeśli tak ujmiemy sprawę, osoby palące "odpadają" od takiego świata. Nie każdy z nas musi realizować powyższy styl życia i warto zdawać sobie z tego sprawę. Problemem jest to, że niewiele znamy sposobów na pokazanie swojej indywidualności. Szybko wtłacza się nastolatka w powyższy sposób myślenia i nie pokazuje mu się alternatyw. Kiedy więc nastolatek trafia na narkotyk, dający zapomnienie o tym, co "się powinno" i o poczuciu winy, że się tego nie robi, jest to dla niego bardzo atrakcyjne. Jest to wtedy obietnica innego stylu życia, niż np. sposób funkcjonowania rodziców, co na etapie młodzieńczego buntu ma niebagatelne znaczenie.

Życiowe cele.

Używanie THC powoduje swego rodzaju "odpadanie" od społeczeństwa, zanik motywacji do realizacji celów ogólnie przyjętych za ważne. Osoby palące regularnie "odpuszczają" sobie stopniowo coraz więcej: edukację, pracę, samorozwój, więzy międzyludzkie, dbanie o siebie. To, co wydaje się ważne, to fakt, że nie ma przepisu na szczęśliwe życie i nie każdy musi się uczyć, pracować, zarabiać, rozwijać się i zakładać rodzinę. Ale wielu z nas nie wie, co jest dla nas ważne, a jeśli zabrniemy za daleko w palenie, to może już nie być odwrotu. Po prostu coś się "wypali" i już nie będzie można tego odzyskać. Szczególne niebezpieczeństwo stanowi to więc dla młodych ludzi, którzy nie mają jeszcze sprecyzowanych celów życiowych.

Co jeszcze warto wiedzieć?

Oprócz palenia marihuany, syndrom amotywacyjny może być efektem chorób somatycznych, genetycznych uszkodzeń mózgu lub nadopiekuńczego wychowania.

Źródło: www.psychotekst.pl

(publikacja: 2007-03-29)

<< powrót

Wszystkie artykuły...

Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl