Nie oceniam, bo regulamin zabrania - żartuję

Nie po to ktoś tu przychodzi, żeby go komentować

różyczka napisał(a): Z jednej strony to męża rodzice i mają pełne prawo czuć się u nas dobrze. Jednak wolałabym aby nie oglądali moich gaci, gumek i tego typu spraw. Nie wiem też jak to zrobić- prosiłam wprost już kilka razy i dalej jest tak samo. Pierwsze co teściu robi po wejściu do naszego mieszkania to szuka w szafie wieszaka i zdejmuje moje ubranie aby powiesić swoją np. kamizelkę. Więc zaczęłam przygotowywać puste wieszaki, to je ominie i dalej za moje się zabiera. Mąż rodzinie uwagi nie zwróci i tu moim zdaniem jest problem.
Oczywiście, że mają prawo czuć się dobrze ale to nie znaczy, że dla ich dobrego samopoczucia Ty masz czuć się skrępowana.
Między nami mówiąc to po ich stronie też nie leży żadne wyczucie, zachowanie się jakby nie było u kogoś za to brak manier to mają. Ale ich też nie chcę oceniać

.
Z tego co piszesz, to Twój mąż nie potrafi im się przeciwstawić i zwrócić uwagi - ja się zgadzam, to jest błąd, bo nie dość, że oni wyczuwają na ile mogą sobie u Ciebie pozwolić, to jeszcze jako synowa , bynajmniej takie są moje odczucia, powiedzeniem czegoś co jest im nie na rękę zostaniesz zjedzona i to pewnie trwale a nie w danej chwili. Im dłużej doświadczam relacji z przyszłymi teściami tym bardziej widzę jak niewiele trzeba... z resztą napatrzałam się na teściową siostry przepraszam ale to wyjątkowo wścibska kobieta.
Wydaje mi się też, że gdyby on tą uwagę im zwrócił, to mogliby go posłuchać,.... za nic nie wiem na czym to polega, ta dziwna relacja między synową a teściami ale może jest tak jak w Twoim przypadku dlatego, że jego mama a może ojciec też odbierają Cię jako tą , co zabrała im dziecko? A z tego co piszesz to oni bardzo za synkiem są.
Sytuacje z kamizelką, w momencie kiedy 5 wieszaków wisi obok, to ja odebrałabym jako złośliwość. Tylko co to ma znaczyć z ich strony? Nie mam pojęcia...
Ja swoich ,,teściów" a raczej ,,teścia" często przemilcze ale my nie mieszkamy z nimi, choć wiem, ze by się wtrącali gdyby tak było, nie wiem tylko czy tak bardzo jak Twoi.
Jednak mam taki charakter i słabe nerwy, że gdyby mi po szafkach w bieliźnie grzebali, to już bym cicho nie siedziała... no nie wyobrażam sobie. Teściowa mi otwiera szufladę a tam mój kostium na wieczór dla męża przygotowany, na przykład ... przyznam, że szlag by mnie trafił.
Może wrato by zacząć jednak od męża jeszcze? Powtórzyć mu, że sobie nie życzysz, że to w końcu Twoja i Wasza prywatność...
Co do oporności na działanie i przemyślenie, to nam zdarzyła się też sytuacja, w której facet mnie nie poparł a było to wtedy bardzo potrzebne i mnie i ogólnie sytuacja wymagała ale nie w rodzinie, tylko wśród znajomych. No nie umiał mówił, że ze względu na długą znajomość i pracę z tymi osobami. Ja się wkurzałam, bo dziewuchy mieszały równo, posługiwały się nami w swoich sprawach i wychiodziło z tego wszystkiego, że nam się nie układa a na dodatek ja jestem ta ,,be".
Oczywiście to nie była prawda, bo dobrze nam się układało i być może dlatego zaczęły mącić.
Potrzebowałam jego poparcia jak nic i nie dostałam... zawiedzioona byłam bardzo stwierdziłam, że nie chcę się z nimi się widywać i może sobie wybierać od razu, bo ja nie będę patrzeć jak rozwalają nasz związek i mieszają... przestaliśmy się z nimi widywać ale nie powiedział jeszcze długo złego słowa na nie i się wkurzałam, bo nie rozumiałam go... a już od jakiegoś czasu z nimi nie pracował.
Dopiero jak wylądował w szpitalu i zaczęły pisać, ze mu ładowarkę przyniosą, pytać czy czegoś nie potrzebuje, że wpadną to powoli zaczęło do niego coś tam docierać. Że po tych wszystkich spięciach jeszcze potrafią tak pisać i przecież mnie ignorować... nie chciał odwiedzin ich już, nie musiałam go bardzo przekonywać, ze to nie jest dobry pomysł.
Ogólnie znam jego znajomych i koleżanki... lubię ich bardzo ale oni nie robią nam świństw, niech pisze sobie z nimi, przecież go w klatce nie zamkne ale powiedziałam, ze tych dwóch nie chcę widzieć na oczy.
I zgodził sie ze mną w końcu... minął chyba z rok za nim to do niego doszło, że mąciły i przyznał mi rację... przemyślał ich inne zachowania podłe wobec siebie nawzajem nawet i mamy spokój... jeszcze był czas, że pisały albo dzwoniły, zawsze mi mówił o tym ale zaczęliśmy je ignorować i już na razie jest spokój.... myślę, ze tak zostanie. Rozpisałam się trochę ale mam na myśli to, ze im czasem faktycznie opornie pewne rzeczy wchodzą...
Napisałaś, ze mąż nie ma odwagi na rozmowę z rodzicami. Ja zawsze zadaje pytanie takie wprost, na które odpowiedź jest jasna, ze katastrofy nie będzie jak w jakiś sposób postąpi. Może zapytaj go dlaczego nie potrafi tego zrobić, co złego się stanie, jeśli na przykład mama jego, że tak powiem strzeli focha? Przejdzie jej. A on może powiedzieć, ze kocha ją i bardzo chce, żebyście się widywali ale chcecie też mieć swoją prywatność, swoje szuflady i swoje spacery, bo przecież jesteście małżeństwem a nie żyjecie z nimi we 4. Mógłby powiedzieć, ze jesli im zależy na nim i go kochają, to na pewno to zrozumieją, bo on bardzo chce móc ich odwiedzać i żyć w zgodzie.
Tylko też obawiam się, że z góry możesz byc na przegranej pozycji jako ta synowa, bo mogą zacząć gadać, ze mącisz, że nastawiasz go przeciw nim. Fajnie by było jakby Cię wtedy poparł.
Może jak będziecie się faktycznie rzadziej widywać, to przeżyjesz ale jak zaczną ciągle suszyć głowę, to można oszaleć. Ale też nie musi tak być, mogą jakoś to przyjąć... skomplikowana sprawa. Jak teście się obrażą, to jakby nie było jest ich decyzja. Mężowi dobrze by było przyjąć, że jest już dużym chłopcem i to wybór rodziców, że się obrażają.
Jak tak piszesz o rodzicach Twoich teściów, których jak najbardziej mogli by odwiedzać a wręcz powinni, bo to starsi już ludzie, to mam duże wrażenie, ze jednak chodzi tu o ich synka.
Co do rodzeństwa, to piszesz, że Ty nie chcesz przegapić czegoś, że Ty chcesz włożyć swoją energię w odbudowanie relacji... mam wrażenie, że Twoja energia i tak już idzie na ich sprawę, bo się zamartwiasz.,... a zastanowiłaś się czy im też tak zależy jak Tobie na odbudowaniu relacji? Nie dokonasz tego sama... fajnie, że chcesz ale czy oni chcą? Dużo bierzesz na siebie bardzo. Ja bym tą energię ukierunkowała na pracę nad swoim dobrem, nad stawianiem ludziom granic, na rozmowę z mężem... zadbaj o siebie najpierw.
Z resztą dopiero jak zadbasz o siebie i będziesz działać zgodnie z własnymi potrzebami ludzie zaczną inaczej Cię odbierać i to pójdzie na Twoje konto... może zadziała dobrze na relacje z rodzeństwem ale myślę, ze najpier Ty, Twoje/Wasze życie i potrzeby Wasza rodzina tak od samego zarodka. Bo jesli wyznaczać granice teściom, to musicie być po tej samej stronie a nie po przeciwnych albo jedno nie może być wycofane.
Co do firmy i działanai zawodowego, to ja myślę, że dobrze Ci to zrobi i może być krokiem do niezależnośli i oczekiwania od innych liczenia się z Twoim czasem pracą i ogólnie Tobą. A można wiedzieć czym się zajmujesz?