Witam.Byłam w szkole i rozmawiałam z panem.Trochę mnie poniosło(bez burzy prawdziwej),bo byłam zdenerwowana,pan też się zdenerwował,ale później emocje opadły i w sumie wyszła bardzo fajna rozmowa.Książka się znalazła...A na temat koleżanek tym razem pan mnie uważnie wysłuchał i obiecał porozmawiać z mamą Natalki,nie wiem czy z drugą mamą też,ale niedługo się przekonam.Tłumaczył że w tamtym roku jeszcze ich nie poznał dobrze,ale teraz już wie jaka jest Natalka,lecz nie myślał że moja córka nadal ma problem.Wyglądał na szczerze przejętego ,no ale zobaczymy.Okazało się też że konflikt z tą odrzuconą dziewczynką tak spotęgował,że Natalka jest na świeczniku i jej mama kilka razy była wzywana na rozmowy.A teraz i ja wszystko wygarnęłam wychowawcy,to może jej mama wnioski wyciągnie.Trochę mi głupio,bo była dla mnie zawsze miła,ale nie będę unikać konfrontacji,gdy będzie niezbędna,bo w końcu to jej dziecko krzywdzi moje swoim zachowaniem.
Ola trochę ma obawy z jutrzejszym pójściem do szkoły,ale nie jakieś przesadne,nic nie mówi o zostaniu w domu.
Oczywiście nie zaczepiałam dziś w szkole koleżanki,tak jak doradzaliście.Ale musiałam porozmawiać z panem,wydaje mi się że w tym wieku jeszcze na zachowanie można wpłynąć,a im starsze dzieci tym może być trudniej w przyszłości.Zobaczymy co wyniknie z tego.
smerfetka0 napisał(a):z mojego punktu widzenia i na swoim doswiadczeniu mysle ze nic wiecej nie mozesz zrobic, jedynie jesli jestes z duzego miasta i np masz wybor gimnazjum to wyslac do innego. ona sama musi zrozumiec jak to na nia dziala i jaka to osoba.
bardzo jej wspolczuje.
No już za późno,zrobiłam coś innego, wtrąciłam się,bo dla mnie to już podchodziło pod granicę nękania ,a do końca podstawówki jeszcze 4,5 roku,mam oczywiście obawy co będzie dalej.
Cieszę się że napisałaś swoją historię,poruszyła mnie...magnes-fajnie to ujęłaś...A czy odcisnęło to jakieś piętno na twoim dorosłym zachowaniu,na osobowości?
Abssinth napisał(a):Mysle, ze dobre jest wyksztalcanie asertywnosci, zdrowego egoizmu, poczucia wlasnej wartosci - i uczenie takich zachowan na wlasnym przykladzie. Moja mama zawsze sie bala walczyc o swoje, chciala byc mila, sympatyczna i lubiana przez wszystkich i taka wlasnie postawe przekazala swoim dzieciom.
Też jestem po 30-ce.Ja właśnie mam dosyć wysokie poczucie własnej wartości,jak trzeba to upominam się o swoje,może nie super przebojowa,ale w dorosłym życiu dobrze sobie radzę,potrafię wprost wyrażać potrzeby i emocje,prawie bez kompleksów.Przykład córka ma,może zacznie kiedyś powielać moje zachowanie.Lecz nie zawsze taka byłam...
woman napisał(a):Przepraszam, że może niekoniecznie na temat, ale taka mnie naszła dygresja.
Mianowicie te toksyczne relacje, podstępna jakaś rywalizacja, wbijanie szpilek , manipulowanie tyczy się w głównej mierze dziewczynek.
Jestem mamą dwóch chłopców i dzięki Bogu nie mam takich problemow.
Chłopcy się pokłócą, poszarpią nawet czasem ale grają w otwarte karty. Nie ma tej całej zawilej otoczki, której i ja zaznałam w będąc dzieckiem.
Jednak jak rozwinąć temat,to prawie każda z was ,dziewczyny,miała jakieś jazdy w dzieciństwie już w podstawówce.Wychodzi na to że biorąc swoje dzieciństwo za normalne,mylę się-bo miałam raczej szczęście że dopiero na studiach zaznałam toksycznej przyjaźni.
Sansevieria napisał(a):Ja nie wiem czy ten nauczyciel jest dobry czy nie bardzo. Natomiast wiem z całą pewnością, że dzieci są różne, i w atmosferze luzu i swobodnego podejścia typu "znajdzie sie" jedne sie czują wspaniale, a inne cierpią i czują się zagubione.
Dzielenie się wymuszone mnie osobiście wydaje sie bez sensu. Bo nie można wybrać ani czym się człowiek podzieli ani z kim.
Ja swoją Olę tak dobrze wychowałam,że i bez pana chętnie wszystko i wszystkim pożyczy,czy się podzieli.Teraz ją staram się odwychowywać

, bo nie każdemu i nie wszystko,a to co się chce samemu...