woman napisał(a):Sama jestem mamą i najbardziej na świecie denerwuje mnie bezcelowość i bezproduktywność.
I nie chodzi o to żeby dziecko miało zajęcia 24/h, ale niech ma jakiś cel, hobby, choćby to było wycinanie w papierze
Kiedy mój 16 syn wychodzi w sobotę rano i jedzie na lodowisko, potem basen, potem rowery na lodzie (to jego ostatnia pasja której przyznam że nie pojmuję), wraca o 20 i opowiada z wypiekami co się działo, to ja się cieszę. Kiedy natomiast przesiedzi przed komputerem to włącza mi się brzęczenie.
Próbuję przedstawić Ci sytuację ze strony rodzica.
Sansevieria napisał(a):woman napisał(a):Sama jestem mamą i najbardziej na świecie denerwuje mnie bezcelowość i bezproduktywność.
I nie chodzi o to żeby dziecko miało zajęcia 24/h, ale niech ma jakiś cel, hobby, choćby to było wycinanie w papierze
Kiedy mój 16 syn wychodzi w sobotę rano i jedzie na lodowisko, potem basen, potem rowery na lodzie (to jego ostatnia pasja której przyznam że nie pojmuję), wraca o 20 i opowiada z wypiekami co się działo, to ja się cieszę. Kiedy natomiast przesiedzi przed komputerem to włącza mi się brzęczenie.
Próbuję przedstawić Ci sytuację ze strony rodzica.
Jako rodzic uprzejmie zawiadamiam, że nie wszyscy rodzice tak mają, z mojej strony tak sytuacja nie wygląda. To co powyżej bardzo mi przypomina moją matkę. Lata młode spędziłam nad wyraz "produktywnie" oraz "celowo", bo specjalnie mi matka wyboru nie dała. (Nie twierdzę, że tak jest z Tobą i Twoim synem Woman, żeby nie było
). Jakaś część tego miała sens, natomiast jakaś był kompletną stratą czasu i energii. Już jako dorosła osoba nauczyłam się, że przeleżenie pół dnia połączone z patrzeniem "w sufit" potrafi być równie produktywne (per saldo) co zewnętrznie widoczna aktywność.
To co piszesz Pointer bardzo smutne jest. Oraz wkurzające też. Smutne, bo wychodzi na to że włożyli Cię w rodzinną rolę "nieudacznika", a wkurzające bo zaiste nie zasługujesz. Pytanie które samamu sobie mozesz zadać - czy chcesz w tej roli tkwić nadal czy też Twoje wkurzenie ( uzasadniona a silne) dałbyś radę troszkę przekierować na działanie ku swojemu pożytkowi. Bo siłę masz ( przejawia sie właśnie w złości), a o jej zwrocie w jakimś stopniu sam możesz zdecydować. Jest to ten obszar wolności własnej, w który nikt nie da rady wleźć choćby się skichał. Tu nikt Ci nic nie jest w stanie narzucić. Dla mnie dokonanie tego odkrycia było bardzo istotne - że jednak własną wolność w decydowaniu o czymś tam posiadam. To "coś" to jest wolność w decydowaniu o tym, na co swoją siłę spożytkuję. Oczywiście jest ona ograniczona realiami, ale i tak istnieje, a to już coś. A w każdym razie jakiś punkt zaczepienia do zmiany w dobrym dla mnie kierunku.
z tym jest różnie, zdarza się że koleżanka z grupy wsparcia ma trochę czasu to się mną zajmie ze tak powiem, a że kasy teraz nie mam za bardzo to zostaje liczyć ze jakaś kumpela będzie tak kochana i się mną zajmie albo muszę sobie robić bardzo długie spacery i to jeszcze w takich rejonach gdzie wiem że nie wpadnę na rodziców, bo czasami żeby wybyć z chaty musiałem ich po prostu oszukać
z tym jest różnie, zdarza się że koleżanka z grupy wsparcia ma trochę czasu to się mną zajmie ze tak powiem, a że kasy teraz nie mam za bardzo to zostaje liczyć ze jakaś kumpela będzie tak kochana i się mną zajmie albo muszę sobie robić bardzo długie spacery i to jeszcze w takich rejonach gdzie wiem że nie wpadnę na rodziców, bo czasami żeby wybyć z chaty musiałem ich po prostu oszukać
bo ja już próbowałem tyle razy może nie uwolnić się od tego tylko mieć więcej luzu na chacie
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości